Śpimy w domu polskim. Prowadzi go bardzo sympatyczna rodzinka polonistów z dwójką fajnych bachorków.
Bylismy w skansenie i az wstyd się przyznać wyrzucili nas:) Podejrzewam, że przez to, że urządziliśmy z Tomkiem zawody wspinaczkowe, początkowo na ściance dla dzieci a później po drzewach. Chyba też na jakieś dachy wchodziliśmy. OJ... Dorośnij babo...
Na koniec trafilismy z Pawłem na weselicho jakieś:)
A samo miasto średnio łądne. Wogóle kolejny kosmos, bo dopiero stosunkowo niedawno otworzyli je dla świata. Wczesniej z powodu jakiejś fabryki było zamknięte dla turystów. dziwny jest ten swiat...